poniedziałek, 30 lipca 2018

Rodzic

W siebie wpatrzeni smętnym spojrzeniem, idziemy po śladzie wczorajszej nicości. Łzy jeszcze błyszczą, migocą wspomnieniem, gdy smugą wilgotna jest drogą młodości.
Milczeniem oblekam cnotę prawdziwą, przy niej spowalniam i czuję jej serce.
Spoglądam w oczy krzywdzie płonącej i proszę o pomstę za czystość miłości.
By zawsze i wszędzie prawdę poznano, jej piętno przemocy i smutków oblicze. Krew z krwi to nie wszystko, gdy bito, szarpano, bo nie o miłość prosiłam, a życie.
Tym smutki moje, co skrywasz mamo, nimi na oślep uderzasz surowo. Boleję nad tym, że gwiazdą znów byłaś, gdy mnie odprawiano z kolejną rozmową.

~~~©Agar 30 lipca 2018r.~

Zawistnicy

Zapewne też słyszysz bezwolne krople deszczu. Raz po raz obmywają dach ze skrupulatną precyzją. Jutro nikt nie wspomni tej melodii, będzie zakazaną. Dziwne, wczoraj nie było myśli o zakazach serca, więc rwało do słodkich morw.

Pamiętasz?
Drzewa poznania rosły przy szkołach i zawsze karmiły ciekawskich adeptów. Nieutrudzeni pierwszą z dróg chłonęli złudne refleksy cienia. Zapomnienie niosło tamto powietrze spod nieposkromionej ciekawości.
Ile jeszcze podobnych drzew? Cóż, sprawdźmy. Razem możemy więcej, ale to też nam chcą dzisiaj odebrać.

~~~© Agar 30 lipca 2018 r.~

czwartek, 26 lipca 2018

Sepiida - mątwa

Czuję tę ciepłem niewinną manierę, jak chmur konstrukcję przed burzy zbudzeniem.
Tak, serce krzyczy przez usta ściśnione: wspomnieniem jestem, co było stracone.
Taka już droga me życie spętała, że idę w ciemności boso, po skałach. Wiatr mną pomiata pod żaglem z głębin, dla duszy pagaje i silnik niezbędnym. W gdzieś pewnie będzie, za moment wypatrzę, tylko te myśli są pustką najrzadsze. Bez szansy wprzódy narracja cofania drogą pozorów znów otchłań odsłania. Jedno już wiem, już mam w swym zeszycie: cena jest stałą i kreśli ją życie. W kanwie pazernych nie czasy na miłość, bezsens ważniejszy bandery z rodziną. Picie i bicie, przemocy udręką musi pozostać, bo wolność jest męką. Pomoc wciąż czeka, jest zawsze w zasięgu, lecz nie do ofiary przyjeżdża z poręką.
Cierpienie górą, gdy kat tak wymyślił. Jemu przybywa wciąż lepszych myśli. Nie widzi, nie słyszy, tylko plotkuje, radośnie kaźnię nieszczęściu szykuje. Frywolność gestów, dowolność szantażu, wszystko jest ważne po życia stażu. Już nie chcę widzieć i słyszeć nie chcę, bo  stare wspomnienia łzy dławią szelestem. W chwilach nadziei myślałam sobie, że matka nie może być głowonogiem. Ups, jednak tutaj kolejna porażka, a mógł być motyl, pszczoła czy ważka. Już nawet komar ma jakieś zasady, więc mając  pole nie szuka zwady. Tak tylko człowiek może nas skrzywdzić, jak ma podstawę ażeby wydrwić.

~~~22/23/26 sierpnia 2018 r.

poniedziałek, 2 lipca 2018

Ups!

Soki wyciskam z Ciebie niezmiennie,
w dłoni pracujesz i serce aż mięknie.
Fontanną tryskasz, lecz
wracam do Ciebie.
Dzień czynisz lepszym ratując w potrzebie.
Jesteś tu dla mnie stale mnie dręcząc.
Jesteś w zanadrzu mnie kusząc i pieszcząc.
Jesteś tak blisko, że bliżej nie trzeba.
Jesteś spod cienia, bo cierpię, gdy nie mam.
Czasami myślę, że czas to przerwać a czas ucieka żyjącym w rozterkach.
Los mój nieszczęsny, bo
tkwisz w życiorysie.
Trudno, rzecz wyższa,
trwaj...
...
...
...
...
Długopisie!

wtorek, 8 maja 2018

Im głębiej w las

Powiedzenia, powiedzonka, wtręty i przytyki. Każdy zna, więc umiemy śpiewająco dokończyć niejedną frazę lub nadać nowy ton rozmowie. Problem zaczyna się wtedy, gdy wypada wskazać etymologię wyrazów i zdań, o których nie mamy bladego pojęcia. Fiasko ponosimy nie znając autora lub błędnie używając egzotycznych dla nas języków obcych, ale całość to i tak dopiero rachityczny szkielet trudności do pokonania. Komplikacje narastają tam, gdzie przeceniamy umiejętności własne, albo słuchaczy. Błędne szacowania to też rzecz ludzką, zdarza się, lecz usprawiedliwienia nie ma.

Człowieka charakteryzuje tendencja powielania zakodowanych informacji. Każda gwiazda błyszczy, dlaczego my nie mamy być gwiazdą? Właśnie, nic nie stoi na przeszkodzie, możemy lśnić pod swoim spłachetkiem nieba do woli.
Ostatecznie "co nas nie zabije to nas wzmocni".
W oryginale słowa brzmiały niemalże muzyką: was uns nicht umbringt, wird uns stärken. Cóż, szturmowe oddziały młodych morderców z Hitlerjugend wykrzykiwały tę maksymę filozofii Nietzheanizmu w celu demonstracji własnej siły i można uwierzyć, że energia walki na nich zstępowała. Nie my Polacy wymyśliliśmy te frazy, nas zwyczajnie wtedy zabijano, a dla własnego bezpieczeństwa rozpoznawaliśmy zagrożenie, więc tłumaczenia były codzienną koniecznością.

Co nas nie zabije to zwyczajnie nie zabije i już. Żadnej innej kontynuacji nie ma, bo myślenie magiczno-życzeniowe nie może mieć miejsca w rozpędzonej lokomotywie codzienności.
W niej sprawdza się modna teraz bezrefleksyjność.
Im młodsze jest grono odbiorców, tym mniejsze ryzyko natrafienia na rozumnych ludzi, bo niby skąd mają wiedzieć o potrzebie negacji prób psychomanipulacji? Nie wspomnę, że o szturmowych oddziałach mogą zwyczajnie nie wiedzieć, bo w procesie szkolnego wychowania dodano tolerancję gender i odjęto sceny terrorystyczne.

Mamy Europę, ona głaszcze po pleckach i promuje niewiedzę lewicowej narracji. Wszystko odbiegające od standardów neomarksizmu, jest konserwatywne i o silnych fundamentach wiary, zatem musi być unicestwione. Totalitarna doktryna zamordyzmu współczesnego zakłada poplecznictwo dla zachowań dalece wykraczających z kręgu zasad moralnych. Pozostaje nam doraźna forma obrony, którą jest wiedza.

Wiedza może pochodzić z różnych źródeł, ale prawdziwe przekazy mają cechę wspólną i nijak przystają do wiedzy ogółu. Prawda w przekazach nie pochodzi z plotki, nie pochodzi z wykrzykiwanych haseł, nie pochodzi z programów nauczania, czy przydrożnych plakatów. Prawdziwa wiedza jest doświadczeniem zaawansowanego poszukiwania. Ni mniej ni więcej na tym polega codzienny spęd niewolników, że skutecznie ogranicza możliwości poszerzania wiedzy. Trzeba doświadczyć wybicia z torów, by zatrzymać rozpędzoną lokomotywę. Jakie mogą być konsekwencje? Różne, ale w skali globalnej jednostkowe przypadki nie mają głosu pod warunkiem, że ten głos nie pochodzi od środowisk politycznie poprawnych. Nie jestem politycznie poprawna.

niedziela, 18 lutego 2018

Empatia

Ciekawe zagadnienie.
Czym jest empatia w rzeczywistości i czy można się jej nauczyć?

Myśląc o empatii kojarzę ją z umiejętnością współodczuwania. Ostatnio mnie wybił z trajektorii myśli polski rząd, który miał rzekomo krzewić empatię wśród urzędników. Tak, mają się nauczyć współodczuwania z liskiem za złamaną łapkę; z niedźwiadkiem za oponkę brzuszka po zjedzeniu miodku; pieskiem za pustą miseczkę i tak w ogóle mają się nauczyć czuć. Jezu, co za brak intelektu rzucił taki pomysł?

Na tym od lat polega dobór urzędników, że nie mają kierować się prywatą w żadnym aspekcie, a ich odczucia tą prywatą są. Codziennym zadaniem jest dogniatać plebs, bo kto poza nim będzie na ich utrzymanie pracował?
Przecież jest jasne i jako kwestia nie podlega sporowi, że artysta plastyk nie marzy o pracy urzędnika, a pisarz popuszcza wodze fantazji w kierunku obserwacji dalece rozbieżnych z okólnikami, natomiast chirurg nie może odczuć cięcia, podobnie policjantowi długopis rzadko kiedy do dłoni pasuje.

Empatia wprost proporcjonalnie związana jest z poznawczymi umiejętnościami jednostki. Im ktoś więcej cierpiał w swoim życiu m.in.
przez bezduszność urzędników, tym głębiej odczuwa ból innych. Umiejętność empatii pojawia się wraz z pierwszymi granicami wczesnego dzieciństwa, czyli w pierwszym etapie nabierania świadomości. Raczkowanie uczy dziecko cierpienia skoncentrowanego na własnym odczuciu i ewoluuje z czasem. Ewolucja emocji może napotkać niemożność wykroczenia poza wewnętrzny układ emocjonalności, czyli osobnik pozostanie skoncentrowany na sobie i ten czynnik decyduje o pracy nie wymagającej współodczuwania w dorosłości.

Empatii nie można się nauczyć przez samą wiedzę o pojęciu. Nie da rady bez prawdziwych łez, cierpienia, zastanowienia nad nim i w cieple bliskiego otoczenia. Zasada jest prosta, jeżeli nie złamałeś nogi, nie odczujesz z kimś jego bólu. Owszem, może być ci smutno, że ktoś cierpi, lecz tak naprawdę będziesz szczęśliwy, że to nie ty jesteś na jego miejscu. Inaczej dokona obróbki poznawczej cierpienia ten, który posiada wspomnienie o nim. Tym bardziej uważam, że polski rząd pomylił się w przesadnym wnioskowaniu nad znaczeniem słowa.

Samo słowo nic nie znaczy, jest tylko pustym terminem dla tego, kto nie poznał jego znaczenia. Polska jest krajem obłudy opisanej w Piśmie Świętym i pismach wszystkich innych religii świata. O tej obłudzie pisali najwięksi poeci nie tylko rodzimi, także zachodni. Teraz zmusza nas rząd do wiary w to, że obłuda przestaje istnieć, bo nakazał naukę urzędnikom z zakresu dla nich nieosiągalnego przed pięćdziesiątym rokiem życia (wtedy zaczynają się pierwsze problemy po stracie rodziców; pierwsze doświadczenia głębokiego bólu i doświadczenie prawdziwego stresu pourazowego).
***
18 lutego 2018 r. by Agar

poniedziałek, 12 lutego 2018

Folwarczne Zagrania

Na głupotę nie ma rady, są kłamliwe sondażownie. Warto zerknąć na układy, one z ludzi kpią wymownie. Do ankiety wiem co bredzić, czyli kreślę wprost odwrotnie! Zamiast kłamu widzę prawdę,  wynik daje to przewrotnie, elektorat podziękuje, wszak ukochał sondażownie.
Kilka godzin (nawet szybko) kiedy czytam o sondażu i aż łza się kręci w oku, że znów nieład jest w Zbarażu. To nie ślady Polski prawej, to wyniki ustawiane! Kręci każdy własne lody, bo ma z unii tak podane.

Tak, podane! Raz kolejny potwierdzone, nawet smugi kaligrafii swojską dłonią prowadzone. Tylko ślady zapachowe, bo na pewno nie-zła laka, zdradzić mogą, że co mija, to już nigdy się nie wraca. Cyrografy sprzed lat wielu, papirusy krwią spisane, a na łąkach bohaterów giezła* zgniłe w rzędach wielu.
Fraszka ciągnie swą opowieść o wspomnieniu lepszej daty. Brzegi kraju rozszarpane, nędzy nie ma, jeno braki.

Teraz raptem brak Polaków, bo z bojaźni wyjechali, chociaż wcale nie musieli, tu zasiłki by pobrali. 
Bosko nam jest, mamy niebo, albo może nie-bo mamy? Wiem, za Teo też coś stoi, lecz logikę odebrali. Tak, logiki tu brakuje, bo wśród wielkiej liczby skutków nikt przyczyny nie rozumie!
Można dostać dziś zadyszki pośród mocy rozporządzeń, ustaw, zasad, artykułów (czytających czas wyczyści, ich kieszenie wśród zależnych), znać pisanych bez rozumów.

Hola! Hola! Nie tak prędko! Przecież dostać można wszystko! Tylko dziób niech naraz zamknie, lub zamilknie szczepień czystką!

Polska wolność?
Tak, wracajcie tu rodacy, bo włodarze chcą mieć pracę za tę chetny naród płaci. Gdy was nie ma starzy cierpią, na ich  nędzę nikt nie patrzy. Zaraz trawę zaczną jadać, bo pomysłów nie brakuje. Rząd już umie zapowiadać, siłę niebios też rozumie, lecz zdrowaśki klepiąc wiecznie, prawdy żywej nie pojmuje. Kiedy mają o czym gadać, znaczy już coś kamuflują. Polityka jest sprzedajna, lecz jej prawość przypisują. Rząd wciąż kłamie, plebs mu nie jest godny łaski (ni pomocy, ni medali, nie dla plebsu są oklaski). Chlew dla słabszych, moc bezprawia – kotkom, pieskom, wszystkim innym. Wracającym czar rykowisk, w nowych czasach ryk naiwnych.

Cicho, zbastuj, cugle ściągnij! Głośno krzyczeć? Strata w życiu. Dziś na-prawdę szkoda czasu, w rządzie świata brak wykwintnych.