poniedziałek, 30 lipca 2018

Rodzic

W siebie wpatrzeni smętnym spojrzeniem, idziemy po śladzie wczorajszej nicości. Łzy jeszcze błyszczą, migocą wspomnieniem, gdy smugą wilgotna jest drogą młodości.
Milczeniem oblekam cnotę prawdziwą, przy niej spowalniam i czuję jej serce.
Spoglądam w oczy krzywdzie płonącej i proszę o pomstę za czystość miłości.
By zawsze i wszędzie prawdę poznano, jej piętno przemocy i smutków oblicze. Krew z krwi to nie wszystko, gdy bito, szarpano, bo nie o miłość prosiłam, a życie.
Tym smutki moje, co skrywasz mamo, nimi na oślep uderzasz surowo. Boleję nad tym, że gwiazdą znów byłaś, gdy mnie odprawiano z kolejną rozmową.

~~~©Agar 30 lipca 2018r.~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz