wtorek, 10 listopada 2020

W ogóle

W ogóle nie interesuje mnie polityka, gdy obserwuję zależność tę samą od lat. Wszystko się plącząc przenika, osnowa z wątkiem na czas.

Wchodzę za tobą Wektorze, bo nie mam sił ani czasu. Gdy złotem lśnię w twojej głowie, odbierasz poświatę braku.

Od dynamiki złych wspomnień, zastygam na długą chwilę. A krótki odcinek mnie łączy, do dysku pamięci na siłę.

Tego już nikt nie pozna, jeśli zapis jest czysty. Tylko ten mocny wektor, przecina śladami blizny.

Nieprostą, jak krzywa łzą szczęścia, co ledwie po rzęsach spadła, pełznę przełęczą przejścia, która wektorem szkaradna.

22 października 2020 r. by Agar

czwartek, 22 października 2020

Słabość

Ona wygląda różnie.
Zniszczona idzie przez czas.
Nie ma dla niej niemocy,
bo sama szła siłą przez czas.

Nie pytaj, bo nie odpowiem.
Melodia jest tylko w nas.
Taszczę za sobą baryton,
na którym wygrywam takt.

© Agar, 22 października 2020 r.

niedziela, 18 października 2020

Mit samotności

Uwaga, samotność! Potrzebna natychmiastowa pomoc! Społeczeństwa przywykły do narzucania siebie i własnej obecności innym. Uczyniły tym sposobem siebie ludźmi lepszymi, bo przecież nikt głupi lub słaby nie zajmuje się wolontariatem. Oni mocni, oni lepsi, oni tak. Oni wiedzą lepiej, bo idiotami nie są. Nie są? A kim są ci oni, że zyskali status nadludzi? Czy oni są z plastiku, betonu, czy może chociaż nareszcie dopracowaną formą homonkulusa?
Może i większa ich część myśli, ale czy narzucanie siebie jest aby na pewno mądre? Średniowieczni homonkulusi byli maleńkimi ludźmi stworzonymi przez alchemików, więc także przez ludzi. Oni pozostają w fazie domniemania. Dowodów na ich istnienia nie ma. O Golemie też wiemy, ale tu przekaz pozostał podobego prawdopodobieństwa. Mówimy oni, bo chcemy być społecznie zgodni?

Najpierw ustalmy czym jest samotność i czy istnieje jakaś różnica między samotnym a samotnikiem. Zakładając, że człowiek jest istotą społeczną, przyjmujemy też istnienie faktu jego tęsknoty za społeczeństwem. W różnych scenariuszasz życia może pojawić się samotność, ale nie musi. Zatrzymajmy się na moment i popatrzmy uważnie. Najpierw odgraniczmy wszelkiego typu patologie od obserwowanego lub wyodrębnijmy je nazywając po imieniu. Kiedy otoczenie donosi chóralnie, że człowiek pije lub bierze narkotyki na umór, sprawdźmy skąd ich wiedza lub zwyczajnie obserwujmy jego motorykę. Tutaj pamiętajmy o tym, że uzależnieni też ludzie i czasami coś jedzą. Podobnymi przypadkami zajmują się placówki pomocowe, które bardzo są szczęśliwe z przywrócenia chorego do społeczeństwa.

Beczkę soli z człowiekiem zjesz, ale go nie poznasz! Samotnik, eremita, pustelnik, czy już brzmi znajomo?
Wielu ludzi alienuje się od rozkrzyczanego i nadmiernie pazernego środowiska. Zwyczajnie nie chcą brać udziału w tym, gdzie inni mają fun, bo sami nie czerpią satysfakcji z uczestnictwa w zbiorowych zabawach. Przeważnie ich osobowość nie jest uszkodzona, a oni sami są sobie sterem i okrętem. Dowodów na ich złe prowadzenie nie ma. Czy autor książki piszący nocami, jest społecznie zgodny, czy ewenement? Czy malujący nocami jest aspołeczny, czy szkoli swój warsztat zgodnie z weną? Czy oderwanie na siłę od jego żmudnego zajęcia, przyniesie społeczeństwu wymierny zysk? Często ich nazwiska znajdują się pod pseudonimem artystycznym lub odwrotnie. Czy robią tym krzywdę innym, czy może tylko sobie?

Życie potrafi być bardzo wredne, więc do niego przeważnie zagląda nędza tam, gdzie człowiek nie umiał ponieść nadmiernego obciążenia. Nędza potrafi być tak samo hamulcem, jak wyzwalaczem i przyspieszeniem. Samotnicy przeważnie walczą sami ze sobą każdego dnia, bo próbują odnaleźć sens życia. Podobnie szukają źródeł finansowania i podobnie szukają pracy dostosowanej do siebie. Dopóki nie sięgnęli po alkohol i dopalacze, odpowiednie jedzenie, ruch na świeżym powietrzu i kilka pozytywnych myśli, potrafią przywrócić im równowagę hormonalną na poziomie synaptycznym. Kiedy równowaga sprzyja eremicie, kompletnie nie obchodzi go nasza myśl na jego temat. Możemy czuć własną wygraną, kiedy samotnik ze swojej samotni zechce do nas wyjść Ba!, nawet kiedy zechciał z nami rozmawiać, bo znaczy uznał, iż warto stracić cenny czas na rozmowę.

Cichy rozwój własnych umiejętności u pustelników? A co w tym dziwnego, że do eksplozji potrzebne jest odpowiednie przygotowanie? Do wyjazdów przygotowujemy bagaże, do wyjścia zakładamy przed nim buty, przed ślubem kupujemy garderobę, więc nie odbierajmy pustelnikowi radości z przedstawiania nam mozołu jego pracy. 
Przekreślenie człowieka jest bardzo łatwe wtedy, gdy zawodzą nasze zasoby poznawcze. Jeżeli nie kradliśmy ze złodziejem, nie nazywajmy go nim. Gdy nie braliśmy lub piliśmy razem do utraty przytomności, dlaczego mierzymy miarą własnego upojenia? 
Naprawdę nie umiem zrozumieć skąd chęć upodlenia/poniżenia drugiego naszym brakiem wiedzy? Ale dotykając głębiej tematu, można przyjąć, że pierwsze badania powinny dotyczyć pseudo pomagającego, zanim skrzywdzą wytypowanego do nich społecznie.

Ludzie przeważnie mitologizują wiedzę o innych, a w ich opowieściach norma staje się patologią, siła jej brakiem, najcięższe prace nie mają odpowiedzialności, a węgiel drzewny nie śmierdzi i nie morduje, bo na grillu u siebie tego nie poczuli. Tym sposobem samotnik urasta do rangi mamuciej, bo skoro nikogo obok niego nie ma, mamy dowód na jego samotność!

Nie, nie mamy dowodu na samotność, mamy za to dowód na własne płaskostopie myślowe. 

Arachnofobia

Paniczny lęk przed pająkami jest tym, z czym można walczyć przez całe życie, ale tego bywa zbyt mało. Będąc dzieckiem miewałam problemy ze zdrowiem i rodzinę, która sprawdzała moje odruchy życiowe zapytaniami między sobą o to coś, co po mnie idzie. Przeważnie nic nie szło, ale mój strach uspakajał narratorów, więc zostali sami sobie oratorami wszelkich opowieści.

Uwielbiałam orzeszki arachidowe do chwili, jak powiązałam ze sobą nazwy. Za sprawą wieku nauczyłam się miewać smak na orzeszki ziemne i tak naprawdę nici z mojej dziecięcej arachnofobii od czasu mozolnego układania w harcerstwie pajęczyny ze sznurka w namiocie wojskowym. 

.

poniedziałek, 12 października 2020

Ubogi Nędzarz

Tak! O nic innego nie chodzi, jak o tautuologie życia. Wymiotny odruch jest naprawdę małym zwrotem tam, gdzie kolejny raz słyszę o tym, że dziś jest dzień dzisiejszy, albo inną złotą maksymę o wracaniu z powrotem.

Tak, swoją drogą ten Powrót musi być super przystojny jeżeli wszyscy chcą z nim wracać? Ale może się oprócz niecodziennej urody okazać też bardzo ubogim, co wtedy?

Załóżmy, że nędzarzy może być teraz wielu i trafiliśmy właśnie na tego, co nie jest żadnym kołem ratunkowym lub chociaż mini czekoladką z urodzinowego tortu, a kolejnym zakrztuszeniem silnika z tytułu skokowej pracy bez wymiany oleju. Wydech zaparty po przełajowym biegu na zad i porażka już kipi codziennym odorem Warszawy przy zepsutej Czajce, co znaczy na dystans znacznie dalszy od kilometra. Dokąd uciekać?

Kiedy nie dopuściliśmy natrętnie grzesznych myśli własnej chuci, nie usłyszymy o zamiarach nowego oblubieńca w dniu następnym. Nie obudzi nas sentencją o dniu dzisiejszym, więc uciekać nie musimy.

Jednakże życie bywa przewrotne, niespodzianki czekają na każdym wirażu i wielce prawdopodobne jest to, że nie trafiliśmy na drugą połówkę pomarańczy. Wtedy możemy tylko zwrócić się o pomoc sił nadprzyrodzonych lub wydać fotunę w pobliskiej księgarni na książki specjalistyczne z zakresu rodzimego języka i potulnie niczym zabłąkana owieczka czekać na to iż, pan Powtórka znajdzie wystarczającą ilość czasu na ich przeczytanie. Zapewne samo ustawienie obok hantli ubogiego nędzarza, wzbudzi jedynie jego gniew, ale próbować warto.

wtorek, 31 marca 2020

Skażenie

Koronawirus
Tak tak, wiem o czymś podobnym i zupełnie nie jestem tematem zainteresowana, bo żeby nie przeszkadzać społeczeństwu, przed wieloma laty zrezygnowałam z udziału w nim. Nie, nie świadomie. Będąc jeszcze młodą osobą poznałam czym jest odebranie marzeń, złudzenia i wystawionie bardzo wysokiego rachuneku za życie. Niestety nie spotkałam krasnoludka ochoczo za mnie płacącego. Byłam trochę tak, jak ludzie obecnie skażeni. Przestałam jeść, straciłam znajomych, a koronawirus pozostawał daleko ode mnie. Bezrobotni nie mają czasu na chorowanie, na kulturę, ani nawet na opłaty za życie. Nie miałam nawet na bilet jednorazowy, więc pozostało mi na lata dbać nadmiernie o własne otoczenie kosztem dbałości o siebie.

Miałam firmę i bez mydła mi ją posprzątano [zamknięto bez mojego uczestnictwa]. Ten rodzaj sprzątania nie miał nic wspólnego z porządkami. Właściciel wynajmowanego lokalu okazał się zwykłym człowiekiem bez zasad i wtedy stał się moim koronawirusem. Bardzo dobra to była podstawa do rozumienia teraz tego, co "zafundowano" małym przedsiębiorcom w kwarantannie. Nie potępiam, nie podsumowuję, zakładam konieczność ale wiem, że stary świat już nie wróci bez uprzednio długiej i żmudnej nauki pokory.

Wielu pierwszy raz upadnie, jak upadłam ja. Przez sześć długich lat już nie wstałam. Upadek był nie tyle fizyczny, co straciłam wzrok przez zbyt duże zdenerwowanie. Lekarz wiedział, wysłał do neurologa i od niego dostałam tabletkę dla każdego pijaka, a tu nawet mnie nie zapytano o to, czy piję. Polskie społeczeństwo pije, ja nadal nie, ale miałam możliwość poznania smaku i niestety nie umiem zrozumieć pijących. Nie, nie piję. Po takiej diagnozie każdy upadnie, więc w efekcie upadłam, bo w Polsce badania nie są darmo i trzeba podkreślić jakoby celowo różnicę społeczną. Co mogłam zrobiłam i tyle. Od tamtej pory mam drugą parę okularów, bo w końcu optyk zobaczył za mnie moją niedolę. Człowiek mi zupełnie nieznany, zaledwie technik, a po w sumie krótkiej wizycie wpłynął na pole widzenia tak, że w ciągu półtora roku zaczynam widzieć. Zyskują moje rysunki, doświadczam ponownie kolorów i cieszy mnie każda własna pomyłka. Tak, ale coś za coś, zaczęłam się przewracać, bo każde słowo w moją stronę ściągało nie tylko skutecznie wzrok w kierunku mówiącego, też skutecznie wytrącało uważność.

Dzisiaj medytuję przy każdej sposobności a tę metodę relaksu polecam każdemu. W pierwszym momencie utrzymaj uwagę na zadaniu, którym jest głęboki wdech. Wydychaj powietrze trochę krócej i postaraj się zobaczyć dokładnie sytuację lub siebie w pokoju. Na tym etapie zadbaj żeby nikt nie przeszkodził, bo później już niewiele wybija z rutyny medytacji. Ważne jest wyłączenie natręctwa myśli po to, by organizm mógł najpierw poczuć, następnie przekazał pozytywną energię płynącą z serca. Serce jest najważniejszym organem w człowieku i jemu należy się dbałość. Pozytywy medytacji serca możemy obserwować natychmiast w formie maleńkich cudów. Na czym one polegają? U mnie starsza i już niedołężna kotka zaczęła być najlepszym psem. Jedno moje spojrzenie na nią i wiem czego potrzebuje ode mnie. Dla mnie to mały cud, medytując przy niej jestem spokojnym człowiekiem. Kiedy piszę niniejszy tekst, śpi obok mnie w pełni zaufania. Z tego tytułu podążając za Shakespearem jawi się przed oczami duszy mojej zupełnie inny, lepszy świat, bo wierzę w pokorę wobec licznych niespodzianek od losu.

środa, 26 lutego 2020

Kiedyś

Kiedyś pisałam i w takiej roli było mi dobrze. Czas lubi przemijać, więc pewnego dnia odczułam posępny smutek. Mam czego żałować, bo nie pijąc, nie zdradzając, nie kłamiąc, nie używając rozkoszy współczesnych, zostałam z pogłębioną samotnością bez pomocy, przy braku wsparcia, bez zrozumienia. Do tego żal połamał mi słowa i bardzo boleśnie otarł o serce. Trudno, nie czuję się nikomu do niczego potrzebna, to trudno żebym w pozorach żyła i dla nich utrzymywała normę, co niby jest poprawna.