wtorek, 8 maja 2018

Im głębiej w las

Powiedzenia, powiedzonka, wtręty i przytyki. Każdy zna, więc umiemy śpiewająco dokończyć niejedną frazę lub nadać nowy ton rozmowie. Problem zaczyna się wtedy, gdy wypada wskazać etymologię wyrazów i zdań, o których nie mamy bladego pojęcia. Fiasko ponosimy nie znając autora lub błędnie używając egzotycznych dla nas języków obcych, ale całość to i tak dopiero rachityczny szkielet trudności do pokonania. Komplikacje narastają tam, gdzie przeceniamy umiejętności własne, albo słuchaczy. Błędne szacowania to też rzecz ludzką, zdarza się, lecz usprawiedliwienia nie ma.

Człowieka charakteryzuje tendencja powielania zakodowanych informacji. Każda gwiazda błyszczy, dlaczego my nie mamy być gwiazdą? Właśnie, nic nie stoi na przeszkodzie, możemy lśnić pod swoim spłachetkiem nieba do woli.
Ostatecznie "co nas nie zabije to nas wzmocni".
W oryginale słowa brzmiały niemalże muzyką: was uns nicht umbringt, wird uns stärken. Cóż, szturmowe oddziały młodych morderców z Hitlerjugend wykrzykiwały tę maksymę filozofii Nietzheanizmu w celu demonstracji własnej siły i można uwierzyć, że energia walki na nich zstępowała. Nie my Polacy wymyśliliśmy te frazy, nas zwyczajnie wtedy zabijano, a dla własnego bezpieczeństwa rozpoznawaliśmy zagrożenie, więc tłumaczenia były codzienną koniecznością.

Co nas nie zabije to zwyczajnie nie zabije i już. Żadnej innej kontynuacji nie ma, bo myślenie magiczno-życzeniowe nie może mieć miejsca w rozpędzonej lokomotywie codzienności.
W niej sprawdza się modna teraz bezrefleksyjność.
Im młodsze jest grono odbiorców, tym mniejsze ryzyko natrafienia na rozumnych ludzi, bo niby skąd mają wiedzieć o potrzebie negacji prób psychomanipulacji? Nie wspomnę, że o szturmowych oddziałach mogą zwyczajnie nie wiedzieć, bo w procesie szkolnego wychowania dodano tolerancję gender i odjęto sceny terrorystyczne.

Mamy Europę, ona głaszcze po pleckach i promuje niewiedzę lewicowej narracji. Wszystko odbiegające od standardów neomarksizmu, jest konserwatywne i o silnych fundamentach wiary, zatem musi być unicestwione. Totalitarna doktryna zamordyzmu współczesnego zakłada poplecznictwo dla zachowań dalece wykraczających z kręgu zasad moralnych. Pozostaje nam doraźna forma obrony, którą jest wiedza.

Wiedza może pochodzić z różnych źródeł, ale prawdziwe przekazy mają cechę wspólną i nijak przystają do wiedzy ogółu. Prawda w przekazach nie pochodzi z plotki, nie pochodzi z wykrzykiwanych haseł, nie pochodzi z programów nauczania, czy przydrożnych plakatów. Prawdziwa wiedza jest doświadczeniem zaawansowanego poszukiwania. Ni mniej ni więcej na tym polega codzienny spęd niewolników, że skutecznie ogranicza możliwości poszerzania wiedzy. Trzeba doświadczyć wybicia z torów, by zatrzymać rozpędzoną lokomotywę. Jakie mogą być konsekwencje? Różne, ale w skali globalnej jednostkowe przypadki nie mają głosu pod warunkiem, że ten głos nie pochodzi od środowisk politycznie poprawnych. Nie jestem politycznie poprawna.