wtorek, 28 marca 2017

Afera Amber Gold

Co może obchodzić przeciętnego Polaka, tego typu afera? Co może obchodzić jej związek z OLT? Przeciętność nie inwestuje w towar, którego dotknąć nie może. Też nie korzysta z tanich linii lotniczych, bo przeciętnie jej na to nie stać. Przeciętni jadają przeciętnie, sypiają przeciętnie i pracują z taką samą przeciętnością.

Wtedy, przed rokiem 2010, mieliśmy szaloną wizję demokracji jako naród. W pomysłach prześcigiwaliśmy się. W efekcie wygrał ten, który stąd wyjechał. Chcieliśmy solidnych podstaw, a tego znaleźć nikomu nie przyszło. Niestety afera Amber Gold, nie wynikała z braku popytu na luksus, lecz potrzeby zabezpieczenia przyszłości. Kurs złota w każdej postaci, był sterowany na rynku, nikt nie dopuścił do własnych myśli zmiennych dziejów narodu w kontekście gorączki złota i co? Zupełnie nic, kompletnie nic się nie stało, jak nie powróciła kontrola rynku w zakresie obrotu złotem, tak jej nie będzie!

Wszelkie działy nadzoru nie sprawdzą się, bo trzeba byłoby mieć wiele lat doświadczenia w temacie, pozostawać w kraju, rozpoznać rynek tak dla Amber (bursztyn), jak Gold (złota), działać w czasie zbieżnym z niniejszą aferą, obserwować bacznie zjawiska zachodzące w mentalności polskiej po 1989 roku, i wiele innych czynników.

Żaden dzisiejszy specjalista nie ma pojęcia co należy kontrolować, aby dostrzec kłamstwo. Przeciętny Polak zachowuje podejrzliwość z natury. Pomijam z tematu zalew firm zachodnich, które stwarzając pozory uczciwości, poklask dawały tak dla rządu, spekulantów, jak i wszystkich pseudo specjalistów z zakresu Amber i Gold. Nikt z tego świata się nie wychyla tylko dlatego, że bardziej hermetyczny pozostaje jedynie słoik.

Kolejna kasta zawodowa, która obok prawników i urzędników, pozostaje cicho dlatego, że zbyt wiele trzeba by było poświęcić, a przecież nie na poświęceniach życie polega. Tak samo powstają wszystkie kolejne afery. Mechanizm jest jeden, ktoś kieruje się pazernym nastawieniem na szybki zysk, zna chciejstwo narodowe, oferuje gawiedzi usługi zabezpieczające na przyszłość w postkomunistycznym, niewydolnym kraju i już ma, bo złapał łosia. Łoś ściąga łosie ze stada i wszyscy budują mit, z którego po czasie wzrasta afera.

Cierpią na tym wszyscy, których nie uczono o konsekwencjach pazerności. To samo temat obok Amber Gold, dotyczy wszystkich firm, które oferowały gruszki na wierzbie zamiast konkretów. Kolejny przykład w Forexie, który ma wiele wspólnego z kasynem i nic z inwestycją. Podobnie będzie z lokatami bankowymi i to już zaraz. Aż szkoda słów, lecz nie wystarczy wskazać winnych, to jest proste! Trzeba cofnąć się do dnia zabezpieczenia materiałów dowodowych, bo sprzeczne informacje wynikały z wadliwej wyceny.

Trzeba sprawdzić stan posiadania tych, którzy dowody zabezpieczali. Inaczej mieć nic z tej afery nie będziemy. Urzędnicy muszą odpowiadać za błędy. Są specjalistami od werdyktów, mają dawać przykład i uczyć. Chwilowo nawet pozorów nie stwarzają. Błąd podstawowy. To sprzyja wynaturzeniom, a przez nie rozpasaniu. Dobre obyczaje nie istnieją. Chwilowo jesteśmy uczeni pojęcia afera, a nikomu nie jest potrzebne jego rozwinięcie.

Generalnie, sprawa przykra, nikt nie dobrnie do jej rozwiązania. Zaraz temat zdechnie śmiercią naturalną, bo tych, którzy korzystali z usług aż tak pokrętnych, jest znacznie więcej niż oficjalne dane. Wtedy moda na incognito zawładnęła polskim rynkiem złota. Nikt nie chciał się przyznać, a posiadał wiele, chciał jeszcze mnożyć. Z mnożenia rachunek powstał nawet ciekawy, coś w zgodzie z powiedzeniem “policz sobie podwójnie i się nie upominaj, albo innym, też polskim przekłamaniem “Ciągnij koszulę bliźniego aż ta zejdzie z niego. Kiedy wreszcie zejdzie z niego, bierz się za drugiego”. Oba powiedzonka znalazły miejsce w krajowej filmotece. Zachęcam do poszukiwań i wspomnień wiadomości z aferą związanych. Może za moją namową wybuchnie kolejna narodowa gorączka złota? Nigdy nic nie wiadomo, oprócz tego, że niechlubne zjawisko zawsze odbiera wolną wolę i wpływa na proces decyzyjny przesłaniając dobre rozwiązania.

Jeszcze tylko wspomnę, że powinna być w "aferze" wzięta pod uwagę, rola mediów. Już wtedy czytaliśmy o gorączce złota, o szalenie dobrych inwestycjach itp. To było ewidentnie sterowane od góry, czyli systemowo przeciwko Polakom. Nie wystarczyło, nie przyniosło efektów, w niedługim czasie później, dopuszczono się grabierzy środków z OFE.

~© by Agar~ 28 marca 2017 r.

sobota, 25 marca 2017

Nimb

Nie rozumiesz, bo jeszcze nie dociera do ciebie, że blask katedr umiera bezpowrotnie. Na twoich oczach dzieje się to, co będzie za moment wyznacznikiem codzienności. Napływają nowe dane w każdej sekundzie, a serwerem nie jesteś. Nic z tego co znamy oboje, nie miało prawa istnieć w postaci jaką przybrało. Wróciła ludzkość do czasu wartości z Kodeksu Hammurabiego.

Polska jako jeden z nielicznych krajów, ma szansę obrony też przed własnymi obywatelami, lecz nie przez fortyfikacje, uzbrojenie, czy wynalazki techniczne. Błąd wnioskowania. Polskę uratują ci ludzie, którzy w różnym stopniu odrzucali narzucany im kłamliwy ład idealnego kraju. Ci, którzy nie popleczali fałszywym świadectwem demokracji, przyzwoleniem na wynaturzenia i nie sprzedawali za pieniądze innych ludzi (tu nie myl, bo to że ktoś czegoś nie robi, nie znaczy że nic nie wie o możliwościach z danego zakresu i jest idealny). Pomyśl tylko, czy biorąc kredyty wyrażasz przez posiadanie większą wartość człowieka, czy może własną pazerność i ciągoty niskich pobudek? Zastanów się, bo dobrze wiesz, że więcej pożądając niż możesz zjeść, doprowadzasz do kłamstwa przed sobą samym. Ten przykład wizualizujesz jako jaskrawy? Tu też nie kłam, nie warto. Warto zastanowić się nad jakościową zmianą rzeczywistości bez wszelkiego typu wspomagaczy. Tym wspomagaczem bywa kredyt, pożyczka, darowizna, czy inna forma pomocy. One działają na ludzi uzależniająco. Łatwo wziąć pierwszy raz, lecz nie ma możliwości zrezygnować bez trudnych przeżyć. Podobnie do narkotyków, alkoholu, hazardu i innych uzależnień, mechanizm oddziaływania jest wspólny, niezmienny w czasie, a reakcje odstawienne pozostają. Delirium tremens (łączone głównie z chorobą alkoholową) pojawi się także wtedy, gdy choroba nerwowa weźmie górę nad człowiekiem, więc wymioty i zaburzenia spostrzegania mogą pojawić się także przy bardzo silnym stresie. W takim przypadku dochodzi do zmian w układzie nerwowym. Zespół majaczeniowy nie zmienia rzeczywistości, trwale zmienia jej odbiór. Warto wiedzieć o zagrożeniach zanim podejmiemy decyzję o pożyczce/kredycie na nowy dom, że najpotężniejsze narzędzia wywierania wpływu na procesy decyzyjne zawarto w niezliczonych reklamach. Ich treść bombarduje nas bez przerw, wobec niej pozostajemy bezradni. Nasza bezradność czyni nas bardziej podatnymi na przekaz, który i tak do nas dotrze, bo ostatecznie kiedyś włączymy odbiornik TV, komputer, telefon, czy wyjdziemy z domu. Ucieczka przed współczesnością nie istnieje, przed samym sobą też nie.

Każdy człowiek, bez względu na wykonywaną pracę, posiada swoje własne, stałe punkty odniesienia. Katedra była przez szereg lat pożądaną. Ona dyktowała poziom posiadania i znaczenie jednostki dla świata. Teraz poczuj różnicę, bo już nie ona jest wartością definitywnego celu, lub nim sensu stricto. Constans uległa zmianie na całej płaszczyźnie. Zmieniając swój wymiar przestała być stałością, pozostając aksjomatem wywiedzionym z samego urodzenia, teraz bez wartości. Tak jak widzi swój najlepszy towar producent, tak ty chcesz dostrzegać pozytywne cechy własnego posiadania i bronisz za cenę wszelką dóbr dla potomnych. Zarówno oni, jak ty, nie jesteście wartością stałą. Względem siebie owszem, jakiś punkt odniesienia. Nie każdy odniesie się do waszej stałej, jak do wartości szczególnej. Nadal waga jednostki jaką jesteśmy, zależy nie od poczucia przynależności do opakowania, czyli nie od zasobności portfela wyrażonej banknotami, a umiejętności szybkiej adaptacji do warunków zmiennych. Wariancja istnieje wśród wielu aksjomatów, które przywykliśmy uważać za constans. Stałą mamy tylko ziemię pod stopami. Jako punkt odniesienia przy odbiciu stopy od podłoża, taka stała też jest zmienną, bo Ziemia w rozumieniu planety, wiruje wokół własnej osi ale nie tylko. Wahadłowe odchylenia ziemskiej ekliptyki gwarantują względność stałego punktu. Błędnik pożąda stabilnego podłoża, oko ludzkie nie wystarczy dla trafności. Umysł zależy od wielu czynników. Zmienne przejęły rolę stałych, a nawet pigment nie istnieje, bo jest jedynie zakrzywieniem odbitego światła od płaszczyzn.

I co? Nadal uważasz, że karta z plastiku przeliczy wartości, a ostateczny wynik wypluje miarodajny? Nie sądzę, lecz podziwiam, poczuj swoją ważność, poklep się z uznaniem gdzie chcesz i zacznij myśleć o tym, że ktoś chce twojej uległości, twojej śmierci w terminie najszybszym, twojego procesu wnioskowania, a ty nie jesteś potrzebny. Dodatki do życia z plastikowych kart i ubrań w pewnym stopniu odpowiadają za pozbawienie wolnej woli. Karta plastikowa zabija motywacje, garderoba truje życie. Popatrz na zwierzęta, ile ich widziałeś o sierści obojętnej na ładunki elektryczne? Nie są, człowiek też nie jest, więc dlaczego zakładasz plastikowe ubranie? Co, nie wiesz skąd nowoczesne, trwałe przędze?

Auć! Nie dobijaj, dowiedz się. U nas wiedza w powijakach, chwilę zajmie zanim dotrze chociażby ze Skandynawii podstawa danych do wnioskowania o szkodliwości plastiku. Kilka lat, dziesięciolecie, możliwe że ani ciebie, ani mnie już nie będzie. Szybko się wszystko zmieni. Nie ty masz wiedzieć i czuć, nie jesteś lepszy od innych.

W niczym nie odbiegasz od reszty, a tę wiedzę plączą katedry. Weź na wzór Napoleona. On wszystkich zrzucił hołubiących złoto i wziął tych, którzy umierali za własne wartości. Te wartości dodały im siłę walki. Kim był Vidocq? Tak, ten zbir, przestępca, wynaturzony złodziej i skazany wcześniej był tym, kogo wczoraj zdeptali mądrzejsi, a od jutra musieli się go bać. Katedry już wtedy kochano. Popatrz, aż dziwne, lecz sukcesywnie temat powraca na ziemie europejskie. Nie zmierzymy wagi zmian, o ile nie zaczniemy wszyscy stosować ujednoliconego nazewnictwa. Jakże ważną rolę odgrywa podstawa edukacyjna? Tak, spróbuj przeszacować, albo nie, niedoszacowuj. Cofnij myśl do edukacyjnej roli jasnego, ujednoliconego nazewnictwa w Polsce po Zaborach. Tak miało być ponownie: ”Czarne jest czarne, białe jest białe". Niestety, pozostał jedynie beznamiętnie banalny związek frazeologiczny, który już w chwili wypowiadania słów przez autora, był truizmem. Od nas, dorosłych, trzeba zacząć. Jesteśmy pokoleniami oszukanych. Nazwijmy to. Komunizm i lata postkomunizmu nie były demokracją. Każdy kto pamięta PRL, został oszukany pozornym dążeniem do zmiany. Rewolucji nie było, a ten, komu przyznano pokojowe nagrody, nie zrobił nic z wyjątkiem dobrej miny do złej gry. Nie, nie mamy bohatera, mamy tego, kogo historia jeszcze osądzić nie może. Co ten fakt przyniesie? Tylko kolejny absmak i rozgoryczenie narodowe. Z żalem jest trudno żyć szczególnie wtedy, gdy okazujemy się jedynym jego autorem. Czasu nie cofniemy, własnych decyzji też nie, ale nie możemy przyzwolić sobie na powtórkę z historii. Pomyśl tylko, że przez ciemne szkło nie widać co w środku i w jakim to jest stanie. Do puszki nie zajrzysz, ufasz etykiecie. Lubisz ryzyko aż tak, by zaufać kolejny raz sztucznemu drukowi? Lecz się zatem na nogi, bo na głowę już nie pora. W ten sposób odciążysz własne dzieci, że tego druku smakować będziesz w pełni sił witalnych, to i na pogrzebie przyszłych pokoleń zatańczysz.

Jeżeli ktoś nie chce zmian, oznacza że jest mu dobrze, tylko czy mając wybór, przestajemy tych zmian szukać?

~© by Agar~ 25 marca 2017 r.

piątek, 24 marca 2017

"Sprawiedliwość"

http://wp.me/p5wHY8-j

Link posiada treść :-)

"Sprawiedliwość"

Wena raczej nieproszona rankiem,
Słońce budzi do życia demony,
Gdy nie możesz wyraźnie zobaczyć,
Światem rządzą kolorów potwory.

Wszystko wyje poziomem jasności,
Albo krzyczy że nic nie rozumie,
Niemoc spływa do bramy nicości,
Kiedy człowiek tę niemoc odczuje.

Najpierw z głowy niepewność zrodzona,
By po chwili wyrazić się w dłoniach,
Klekotaniem bocianim na sercu,
A zacisku przykurczem na szczęściu.

Prawo życia piętnuje słabości
Sprawni szydzą, stygmaty nadają,
Wierni wiatrom pozornej wyższości,
Już na starość demencję poznają.

~~~©~by~Agar~~~

wtorek, 14 marca 2017

Dynamit współczesności

Ludzkość pozostaje przyzwyczajona do stałych punktów odniesienia. Odnosimy sytuacyjne zbieżności do wcześniej poznanych, podobnie z nowymi znajomościami w życiu, stylem ubioru i gustem. Tym sposobem dążymy do zatrzymania zmian, pomimo iż na skalę globalną nie jesteśmy w stanie wiele uczynić. Zachowujemy zaledwie pozór osiągnięcia względnie stałego dobrostanu i jego uznajemy za constans. Taką wartością czynimy (bo chcemy) pracę, relacje międzyludzkie, miejsce zamieszkania, wykształcenie, etc. Jednocześnie do własnych stałych, pożądamy przez drogę życia zmian. Zmiany pozostają w sferze aprobaty dotąd, dopóki powodujemy je sami. Kiedy zmiana pochodzi z czynników od nas niezależnych, wtedy reagujemy dezaprobatą, wycofaniem i w gruncie rzeczy niechęcią.

Potrzeba nam czasu na dokonanie niekiedy wielokrotnych obróbek poznawczych, abyśmy chociaż w minimalnym stopniu zauważyli pozytywny wymiar przeżywanej zmiany. Stąd najczęściej (z dezaprobaty) wywodzą się obniżone nastroje, epizody depresyjne, w skrajnych przypadkach występki przeciwko innym i sobie samemu też. Problem narastający w czasie, może i najczęściej doprowadza do eskalacji negatywnych zachowań. Wybuchowo irracjonalny typ reagowania na innych (postrzeganych jako potencjalne zagrożenie), odbiera nie tylko obserwujące otoczenie, ale przede wszystkim ten człowiek, który we własnej niemocy zareagował w jedyny sobie możliwy sposób.

Ponieważ presja pędu ludzkości skorelowana jest z poziomem posiadania, każdą kolejną finansową stratę łatwo przełożyć na złe samopoczucie. Mechanizm sprężenia zwrotnego, czyli sytuacji w stronę odwrotną, tj. moment gorszego samopoczucia, które doprowadza do finansowej straty, tego nikt nie pożąda. Niestety, uspołecznienie a co za tym idzie wzrastanie w aprobacie społecznej, determinuje ciąg zdarzeń w życiu, które bez zewnętrznej pomocy, nie przywrócą dobrostanu psychofizycznego jednostki
Człowiek bez zainteresowania rodziny, znajomych, sąsiadów, pracy, nie przeżyje. Potrzeba kontaktu jest w nim bardzo silna, ale zmienne towarzyszące kolejnym stratom, najczęściej uniemożliwiają skuteczny kontakt interpersonalny.

"Nic nie ma darmo; weź się do roboty; chcieć znaczy móc; musisz wyjść do ludzi; jest wiele możliwości; itd.". Pytania bez odpowiedzi, frazesy, banały i nic więcej. Takimi właśnie zdaniami, otoczenie chce zmotywować jednostkę do osiągnięć. Czy jest to możliwe? Już odpowiadam, że jeżeli ktokolwiek w ten właśnie sposób odpowie temu, u kogo obniżony nastrój odebrał motywację do działania, a wzrok od dawna nabrał szarego i martwego zabarwienia, frazes niskiej jakości może doprowadzić do próby samobójczej.
Dobre rady udzielane bliskim, nie muszą być ani dobre, ani zrozumiane zgodnie z intencją. Gorsze samopoczucie sprzyja wycofaniu i autorefleksji. Osoba w takim stanie zna odpowiedzi na zasłyszane rady. Rozwiązanie problemów tkwi w niej samej. Czasami potrzeba czasu, może innych warunków egzystencji, może tak prostej rzeczy, jak buty, może elektryczności, może dobrej książki, drinka, a może tego, kto wpadnie na pomysł żeby zaledwie zapytać i uczestnicząc w generalizowaniu pomysłów samą obecnością, tembrem głosu czy pozorem zainteresowania, zmotywuje pozytywne zmiany?

Każdy człowiek jest sam dla siebie psychologiem, terapeutą i mecenasem. Rzadko, lecz w pędzie życia jednak tak, wypadają nam elementy bez których żyć nie możemy na długim dystansie. Dystans zawsze odnoszę do butów. Czy można w zimowym obuwiu przejść upalne lato? Zaprawieni w bojach życia odpowiedzą twierdząco, wtedy polecam japonki z opon samochodowych na (-)20 °C, bo to też można. Wystarczy przecież tylko chcieć, żeby spacerować po żarzącym się węglu z laskami dynamitu w dłoniach, inaczej jesteś leniem, bo nie chcesz. Co z tego, że zimę przetrwałeś dzięki własnej pracy dłoni, skoro tego nikt nie widział?

niedziela, 5 marca 2017

Kasty wybranych w sektorze usług

Kto czuł się kastą wybranych? 

Każdy, kto nie szanował praw innych ludzi, bo siebie przedkładał nad innych, jako wybraną kastę zawodową.
Tak, w Polsce po osiemdziesiątym dziewiątym roku zawierano nieformalne grupy wzajemnej adoracji. Jeden drugiemu w obrębie kasty (zawodowej rodziny) pomagał za cenę wszelką, a to znaczy, że nawet za cenę życia, fałszywych zeznań i zdrowia innych ludzi. Ci "inni" tworzyli składową część wyrobników, którzy za stawki głodowe pracowali przez większą część doby. Kosztem własnego zdrowia, relacji we własnych domach, za wszelką cenę, pracowali na kastę wybranych. Oni, niewolnicy innych ludzi. Jeżeli ktoś pozostawał w sektorze usług dla ludności, nawet jeżeli był zrzeszony w grupie zawodowej, podlegał presji tych, którzy uważali się za wybranych wyższych, czyli bardziej uprzywilejowanych. Każdy urzędnik, prawnik, lekarz, etc., wymuszał wykonanie zamówionej usługi w terminie przyspieszonym, za zaniżoną stawkę, lub całkowicie za darmo. Wersja "za darmo", czasami wymienna na barter (wymiana towar na towar), nie była niczym innym, jak wymuszeniem dla osiągnięcia korzyści materialnych.

Postkomunizm pod pozorem demokracji, sprzyjał wewnątrz osobowemu lękowi przed urzędnikami, przenosił się na innych ludzi, czynił jednostkę bezradną a za tym budował (w zdrowym, dorosłym człowieku) mechanizm reagowania wyuczoną bezradnością na każdą z potencjalnych przeszkód drogi życia. Taka reakcja wynika z przewlekłego pozostawania pod presją w czasie wykonywania zadania. Zadania, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć efektu końcowego, bo zleceniodawca zaskakuje zmianami uprzednio zawiązanej umowy na wykonanie.

Był to dotąd najczystszy z przejawów nadużycia w naszym kraju, którego mógł doświadczyć każdy usługobiorca. Ten rodzaj zachowań oprawcy -usługodawcy, który nazywany przez R. Cialdiniego "stopą w drzwiach" lub "drzwiami zatrzaśniętymi przed nosem", jest techniką wywierania wpływu na innych. Technikę należy rozumieć jako karalną w polskim prawie psychomanipulację.

Psychomanipulacja do siebie ma tę niechlubną cechę, że dotyczy każdej aktywności zniewalającej, także wprowadzającej nadmierną presję. Usługa wykonywana pod presją czasu; w obecności osoby kontrolującej; przymuszanie do kolejnych poprawek, nigdy nie zostanie wykonana w stopniu satysfakcjonującym. Nie ma znaczenia charakter wykonywanych usług, bo zależność od wieków pozostawała jasna: im bardziej precyzyjna usługa, tym więcej uwagi jej trzeba poświęcić, własnego czasu, a gratyfikacja nigdy nie może być niższa od początkowo zakładanej. Podobnie w kwestii czasu zarezerwowanego na jej wykonanie. Zwracając uwagę na stawki i terminy opodatkowania, także opłaty za ubezpieczenia społeczne do określonej daty, w Polsce nie może być miejsca na jakiekolwiek kasty.

Stosunkowo nie tak dawno, pani premier Beata Szydło, wypowiedziała się jasno: "wobec prawa, wszyscy jesteśmy równi".
W zestawieniu z piątkowym wystąpieniem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przeciwko pojęciu "kasta wybranych", gotowa jestem poczuć powiew wiosny we włosach, a to oznacza nową jakość życia dla ludzi, którzy nie mogli sobie poradzić na własną rękę z ukastowieniem społeczeństwa i pozostawali w niszy, czyli miejscu zawieszenia między światami. Odwagi był w nich ogrom, nie wyjechali. Wbrew oczekiwaniom wszystkich i wszystkiemu, czekają na kolejne zmiany w kraju, które zapowiadane od dłuższego czasu, jeszcze nie nadeszły. Moment przebudzenia tych ludzi, ich aktywność, będzie znaczący dla Polski, jego nie da się nie zauważyć. "Kasta(y) wybranych" stosowała(y) dla określenia tej/tych grup(y) nazwy wymienne, które plasowały się pomiędzy złodziejem, pijakiem, leserantem a obibokiem, itd., gdy tylko chodziło o pokolenie urodzonych po 1970 roku. Dla tych ludzi nie było i dalej nie ma miejsc pracy. Takich miejsc, które nie przymuszają do zmiany zawodu, nie odbierają wolności a zapewniają normalne, w miarę pozbawione niedogodności życie i opiekę medyczną.

~© Agar~ 5 marca 2017 r.