niedziela, 5 marca 2017

Kasty wybranych w sektorze usług

Kto czuł się kastą wybranych? 

Każdy, kto nie szanował praw innych ludzi, bo siebie przedkładał nad innych, jako wybraną kastę zawodową.
Tak, w Polsce po osiemdziesiątym dziewiątym roku zawierano nieformalne grupy wzajemnej adoracji. Jeden drugiemu w obrębie kasty (zawodowej rodziny) pomagał za cenę wszelką, a to znaczy, że nawet za cenę życia, fałszywych zeznań i zdrowia innych ludzi. Ci "inni" tworzyli składową część wyrobników, którzy za stawki głodowe pracowali przez większą część doby. Kosztem własnego zdrowia, relacji we własnych domach, za wszelką cenę, pracowali na kastę wybranych. Oni, niewolnicy innych ludzi. Jeżeli ktoś pozostawał w sektorze usług dla ludności, nawet jeżeli był zrzeszony w grupie zawodowej, podlegał presji tych, którzy uważali się za wybranych wyższych, czyli bardziej uprzywilejowanych. Każdy urzędnik, prawnik, lekarz, etc., wymuszał wykonanie zamówionej usługi w terminie przyspieszonym, za zaniżoną stawkę, lub całkowicie za darmo. Wersja "za darmo", czasami wymienna na barter (wymiana towar na towar), nie była niczym innym, jak wymuszeniem dla osiągnięcia korzyści materialnych.

Postkomunizm pod pozorem demokracji, sprzyjał wewnątrz osobowemu lękowi przed urzędnikami, przenosił się na innych ludzi, czynił jednostkę bezradną a za tym budował (w zdrowym, dorosłym człowieku) mechanizm reagowania wyuczoną bezradnością na każdą z potencjalnych przeszkód drogi życia. Taka reakcja wynika z przewlekłego pozostawania pod presją w czasie wykonywania zadania. Zadania, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć efektu końcowego, bo zleceniodawca zaskakuje zmianami uprzednio zawiązanej umowy na wykonanie.

Był to dotąd najczystszy z przejawów nadużycia w naszym kraju, którego mógł doświadczyć każdy usługobiorca. Ten rodzaj zachowań oprawcy -usługodawcy, który nazywany przez R. Cialdiniego "stopą w drzwiach" lub "drzwiami zatrzaśniętymi przed nosem", jest techniką wywierania wpływu na innych. Technikę należy rozumieć jako karalną w polskim prawie psychomanipulację.

Psychomanipulacja do siebie ma tę niechlubną cechę, że dotyczy każdej aktywności zniewalającej, także wprowadzającej nadmierną presję. Usługa wykonywana pod presją czasu; w obecności osoby kontrolującej; przymuszanie do kolejnych poprawek, nigdy nie zostanie wykonana w stopniu satysfakcjonującym. Nie ma znaczenia charakter wykonywanych usług, bo zależność od wieków pozostawała jasna: im bardziej precyzyjna usługa, tym więcej uwagi jej trzeba poświęcić, własnego czasu, a gratyfikacja nigdy nie może być niższa od początkowo zakładanej. Podobnie w kwestii czasu zarezerwowanego na jej wykonanie. Zwracając uwagę na stawki i terminy opodatkowania, także opłaty za ubezpieczenia społeczne do określonej daty, w Polsce nie może być miejsca na jakiekolwiek kasty.

Stosunkowo nie tak dawno, pani premier Beata Szydło, wypowiedziała się jasno: "wobec prawa, wszyscy jesteśmy równi".
W zestawieniu z piątkowym wystąpieniem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przeciwko pojęciu "kasta wybranych", gotowa jestem poczuć powiew wiosny we włosach, a to oznacza nową jakość życia dla ludzi, którzy nie mogli sobie poradzić na własną rękę z ukastowieniem społeczeństwa i pozostawali w niszy, czyli miejscu zawieszenia między światami. Odwagi był w nich ogrom, nie wyjechali. Wbrew oczekiwaniom wszystkich i wszystkiemu, czekają na kolejne zmiany w kraju, które zapowiadane od dłuższego czasu, jeszcze nie nadeszły. Moment przebudzenia tych ludzi, ich aktywność, będzie znaczący dla Polski, jego nie da się nie zauważyć. "Kasta(y) wybranych" stosowała(y) dla określenia tej/tych grup(y) nazwy wymienne, które plasowały się pomiędzy złodziejem, pijakiem, leserantem a obibokiem, itd., gdy tylko chodziło o pokolenie urodzonych po 1970 roku. Dla tych ludzi nie było i dalej nie ma miejsc pracy. Takich miejsc, które nie przymuszają do zmiany zawodu, nie odbierają wolności a zapewniają normalne, w miarę pozbawione niedogodności życie i opiekę medyczną.

~© Agar~ 5 marca 2017 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz